Dzisiejszy dzień zdecydowanie zasługuje na wpis! Wybraliśmy się na wieś z właścicielem naszego mieszkania, jego żoną i całą rodziną żony żeby zabić kozę, a właściwie to dwie kozy :) Tak więc było zabijanie kóz, obieranie ich ze skóry, cięcie na kawałki, gotowanie i jedzenie. W tym ostatnim aktywnie uczestniczyłam :) Wszystko odbywało się na świeżym powietrzu w otoczeniu tropikalnej roślinności. Na przystawkę dostaliśmy kawałki koziego mięska i sos z wątróbki z chilli. Następnie była świeża krew kozia (lekko zastygnięta o konsystencji delikatnie ściętej galaretki) z wątróbką i jelitami przyprawiona głównie miętą :) A na koniec zupka zupka na ostro w mięskiem i ziemniakami - mój numer 1 :) Oczywiście wszystko popijane wszechobecnym tutaj beerlao :) Zdecydowanie był to dzień pt Bizarre food in Laos :)
Tak się jeździ na rodzinne wycieczki za miasto :)
Zabijanie kozy - dodam, że było szybkie i kózka nie cierpiała
Potrawa ze świeżej koziej krwi :)
You might also like:
0 comments:
Post a Comment