Tajska nazwa pierwszego to longkong. W wikipedii występuje pod nazwą lansium domesticum. Ten ciekawy owoc wygląda odrobinę jak mały ziemniak. Pojedynczy owoc jest przeważnie trochę większy niż winogrono i tak jak winogrona longkongi rosną w kiściach. Z łatwością obieramy skórkę, a w środku znajdujemy lśniący owoc podobny kształtem do mangostina i kolorem do liczi. W owocu możemy znaleźć 1 do 3 małych pestek. Wikipedia podaje, że longkong ma smak podobny do winogron. Ja z tym opisem nie do końca się zgadzam, bo za winogronami nie przepadam, a longkongi bardzo mi przypadły do gustu. Są bardzo słodkie, ale im bliżej środka owocu i pestki tym bardziej kwaśne - bardzo ciekawe połączenie. W ogóle, owoc ma bardzo intensywny smak, jest też bardzo soczysty. Jest tylko jedno ale - nie polecam konsumowania go, jeśli nie mamy w pobliżu mydła. Sok z longkonga, którym na pewno upapramy ręce, jest dziwnie klejący i ciężko zmyć tę lepkość, nawet mydłem. Podsumowując, uważam, że longkong, czy jak go tam zwał, jest pyszny i zdecydowanie polecam ten śmieszny "ziemniaczany" owoc :)
Drugim interesującym owocem jest longan. Longan należy do tej samej rodziny owoców co liczi. Po obraniu ze skórki wygląda praktycznie tak samo jak liczi. Różni się tym, że w środku znajduje się lśniąca, czarna i okrąglutka pestka. Ze względu na tę pestkę owoc nazywany jest "smoczym okiem" - nazwa wywodzi się z chińskiego. Owoc jest bardzo soczysty i delikatny w smaku, trochę podobny do liczi. Według Chińczyków longan ma działanie relaksujące, a że przecież miliony Chińczyków nie mogą się mylić, to zabieram się do jedzenia ;) Smacznego!
0 comments:
Post a Comment