Monday, September 17, 2012

Buddha Park!

Buddha Park! - czyli gdzie spędziliśmy niedzielę! Wycieczka zaczyna się na dworcu autobusowym, skąd odjeżdżamy. Wysiadka przy Friendship Bridge. Tu przesiadamy się do mniejszego i o wiele bardziej zatłoczonego busa. Miałam szczęście siedzieć na zepsutym krześle z Mają na kolanach. Bo kiedy piszę zatłoczony, mam namyśli upchany do granic możliwości! Siedzę sobie i myślę: Ale grat ten bus, nie mają lepszych? W końcu jedziemy do jednej największych atrakcji w okolicy! Po kilku minutach miałam odpowiedź. Droga, która prowadzi do Parku Buddy to nieasfaltowa i super dziurawo-wyboista ścieżka. Jak opisać w skrócie podróż? - coś jakby sardynki w puszce podczas trzęsienia ziemi! No i już wiedziałam dlaczego taki bus, a nie inny i dlaczego większość siedzeń była w kawałkach. Mai w każdym razie podobało się to ciągłe podskakiwanie. W końcu dojeżdżamy do Parku Buddy. Wrażenia? Absolutnie pięknie! Niesamowite miejsce, w którym chciałoby się zostać baaardzo długo. Na nasze szczęście pora deszczowa nie jest porą turystyczną więc oprócz nas było tam zaledwie kilka osób. To z pewnością pozwoliło nam poczuć atmosferę tego miejsca głębiej. Po zwiedzaniu, gdy czekaliśmy na bus powrotny, nieśmiało zagaili do nas młodzi mnisi. Zaczęło się od pytań takich jak skąd jesteśmy, na ile tu jesteśmy i co robimy. Później podczas jazdy, ja prezentowałam swoje umiejętności liczenia po laotańsku (nie wiadomo kto był bardziej dumny, ja czy oni :P),a oni bili mi brawo szczerząc zęby. Potem ja ich uczyłam liczyć po polsku, bawiąc się przy tym doskonale. I tak śmiejąc się i podskakując na siedzeniach zakończyliśmy naszą wycieczkę. KONIEC :)













0 comments:

Post a Comment